REW
A gdyby nagle świat z drogi zawrócić zechciał,
mniej bałbym się śmierci, lecz kochał też pewnie mniej,
,łasip myb kapsw, izdyŻ kaj, ęimi ejowt eżom ćyb
nie pisał, rym porzucił, bo nie zawsze się.da,
śmierć z obietnicy wreszcie wiodłaby do życia,
wydalanie pokarmów starło problem głodu,
tyle byłoby krain dla nóg do zdobycia,
nikt by nie odszedł, prócz znowu starych, za młodu,
antyczni, to dobrze, z nas czerpaliby wzorce
inwestując w papiery dłużne Sparty i Persów
na bezzałogowych koniach niosąc proporce
ludzi by się czepiali, zamiast czepiać się słów
mimo, że wciąż trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku,
z hakiem, nic nigdy nie byłoby już tak samo
poza pojawieniem się po ciężkim dniu zmroku
i po najdłuższej nocy budzenia się rano.
wróć do wierszy
|